Zeznanie Sądowe o Dewastacji Majątku Konopat Niemiecki 1715 rok
Działo się wobec sądu ławniczego miasta Świecie, w samą wigilię święta Nawiedzenia Najchwalebniejszej Panny Marii, dnia mianowicie pierwszego lipca Roku Pańskiego tysiąc siedemset piętnastego.
Wobec tegoż sądu i jego niniejszych akt ławniczych miasta Świecia, osobiście stawił się woźny sądowy, przezorny Wojciech Wietecha ze wsi Ciołuchowo, postrzyżony na znak zaprzysiężenia, niniejszemu sądowi doskonale znany ze swej praktyki, mocą swego prawdziwego oraz wiernego sprawozdania, gdziekolwiek miałoby ono być złożone, będąc zdrowym na umyśle i ciele, otwarcie, jawnie i swobodnie potwierdził i niniejszym potwierdza, że on sam na szczególne zlecenie wielmożnego Adama Zboińskiego, podkomorzego ziemi dobrzyńskiej, starosty lipnowskiego, nowogrodzkiego etc.. Mając ze sobą dwóch szlachty, mianowicie urodzonych: Mateusza Chlebowskiego i Andrzeja Rzeszotarskiego, dla większej wagi świadectwa wziąwszy ich sobie do poniższego aktu, choć nieobecnych tutaj, obecnych jednak przy wykonaniu głównego zadania, w piątek przez świętami Świętej Pięćdziesiątnicy, mianowicie dnia siódmego czerwca roku teraz bieżącego, urzędowo zaszedł i udał się do dóbr wsi Konopat Niemiecki, Kozłowo, Skarszewy oraz lasu skarszewskiego, i tam ustanowiwszy swoją jurysdykcję, z zachowaniem wszelkich formalności, które przy tego rodzaju akcie zwykły mieć miejsce i są zachowywane, obejrzał i w należny sposób zbadał. A mianowicie w dobrach Konopat Niemiecki gdy tam zaszedł, widział trzy części łęgu doszczętnie i umyślnie spasionego, tak dalece, że ledwo z niego jedna będzie o Świętym Michale trawa, ponadto widziałem, dachówkę złą na folwarku, a tę która pospadała, i która była z izby przewróconej do Drozdowa Jej Wielmożność Jaśnie Pani Kasztelanowa Gdańska, wywieźć (jak ludzie powiadają) kazała.
W tymże Konopacie Niemieckim, nigdzie, by też najmniejszej rzeczy, żadnego inwentarza, ani wołu, ani konia nie zostawiła. W dworku piec umyślnie stłuczony, podłoga oderwana. Widziałem także tam, że ogroda żadnego na folwarku oprócz dziesiąci zagonów nie zagrodzone, i nie zasiano, i nie zasadzono, i to umyślnie świniami spasiono. Widziałem też, że deski z podłogi na krowni powybierano, i słyszałem, że ze stodoły deski odarto któremi obita była i wzięto je do Nawry z pustej stodoły jakąż nad Wisłą widziałem.
W Kozłowie widziałem, że Jej Wielmożność Pan Kasztelan Gdański i korca jarzyny nie wysiał, żyta także mniejszej części nie zasiano. Chałupy, młyn i tartak całkowicie spustoszono i zdezolowano. We wsi Skarszewach widziałem wszystkie chałupy spustoszone(od ludzi słysząc) że dlatego, że o nie nie dbano, i że im *szarwarki do Nawry robić kazano nad prawo. W borku do wsi Skarszew należącym, tej samej zimy, nad dziesięć kop pniów świeżych (camro..) i budulcu, a dawniejszych lat mało dwadzieścia kop, także nie starych pniów. O czym tenże woźny sądowy złożył i składa wobec niniejszego sądu swe wierne sprawozdanie.
Stanowisko akt sądu ławniczego miasta Świecie, wydaje […] Pomirski, pisarz przysięgły, własnoręcznie.
♣
♣