List Antoniego Kruszyńskiego do matki 1742 roku pisany. Antoni Maciej Tadeusz Kruszyński, najstarszy syn ze związku Waleriana i Teresy z Konopackich. Jego burzliwe życie nakreśliła wczesna śmierć ojca oraz trudne relacje rodzinne. Po wielu perypetiach rodzinnych, ugodach oraz walkach o majątek w lutym 1742 roku, matka Antoniego Teresa z Konopackich Kruszyńska zapewne co raz bardziej chora, otrzymuje od syna poniższy pełen pokory i przeprosin list.
Jaśnie Wielmożna Sercem najukochańsza Matko i Dobrodziejko
Jako obserwancją rozkazów i respekt macierzyńskiego jej serca, w najpierwszej i najostrożniejszej miałem zawsze konsyderacji i nigdy nie tylko wykroczeniem najmniejszym, ale też i pomyśleniem jednym nie chciałbym być nie podobać się, w czym Jejmości Wielmożnej Pani Dobrodziejce, chyba ze interesami jakowy opacznej, w afekcie tej, kiedy uczynił o mnie opinią, tak i teraz lubo przy takowym czasie znacznej expensy potrzebującym niewygodnej podróży i opóźnieniu pilnych naszych ruskich i innych interesów. Na jedno jednak skinienie kompulsu Jejmości Wielmożnej Mości Pani dobrodziejki zbiegłem tu. I chociaż zbiegłszy w ten kraj wielkie u ludzi nad kondescencją ani pojętą, bo bez drugiej kiedykolwiek przykładu transakcji wariacją na honor i fortunę moję wymierzoną znalazłem podziwienie, tudzież przeczytałem dekret ziemski chełmiński też kondescencją naznaczający, nie tylko ze przeciwko prawu i formie wszelkiej jurydycznej, ale też i z obrażeniem oka ludzkiego prokurowany, nie zarazem się jednak chyba w sprawiedliwym czeka resentymencie, do słusznych przeciwko tym niegodziwym zamachom i niemiłosiernym honoru i substancji mojej ataków posłużył środków, a ten pierwej miłością wrodzoną i tej, którą Jaśnie Wielmożnej Pani dobrodziejce naturalnie winienem dysymulacją pasje i ból mój serca tak znaczny przytuliwszy.
Do nóg jej na dniu onegdajszym upadł i wszelkich zażywał sposobów, któremi bym mógł był do inszej nie tej przedsiąwszy tej poruszyć Jejmości Wielmożną Panią dobrej intencji, ale kiedy nieodmienną w niej widzę raz uformowanej rezolucji perseweracją i tak mocne przeciwko mnie dziecięciu swemu własnemu zawzięcie, sądzę się przed Bogiem żem nie winien a wspomniawszy na przeszłe przepędzenie lat moich spojrzawszy na oczy innych rodziców, które nie bardziej kontentować nie może, jako pomyślne dzieci ich powodzenie, szczęśliwe onych sukces i miłe z sobą zabawy, nie kłótnie, dysensjety włóczenia się na podśmiech ludzki i nerwacją zgromadzonej przez antenatów substancji po trybunałach. Zalać mi się nad nieszczęśliwością moją gorzkiemi prawie przychodzi łzami, a przed Bogiem i światem o niewinność moję protestujący już do takowej, którą mi prawo i słuszność pokazuje, a sam Bóg jej zażyć pozwala uciec się muszę defensyw. Gdzie duszy ojca mego idzie o honor imienia i mój własny, tudzież zgubę reszty tej nadwieszonej i kłótniami zcienczonej tutejszej substancji. Mam żonę i dzieci, chodzi mi o spokój, sumienie i zbawienia duszy mojej, a nie wątpię, że Pan Bóg widząc dobre, szczere i spokojności żądające intencje moje, tudzież niewinność w niebo o pomoc sprawiedliwie wołającą nie da mi upaść, ale potłumiwszy tych, którzy do takowych Jejmość Pani dobrą są radą i pomocą historii do innych z miłosierdzia swego Jejmość Wielmożną Panią dobrą nakłoni progresów, które by światu być mogły przyrzeczone. Jejmość w latach tych, które masz spokojny czas przyniósłszy i u mnie po tych nie szczęśliwościach życie prawie skracających szczęśliwiej żyć dozwoliły, jako któremu który z nieodmiennym sercem i respektem jezdem JW Mości Pani Dobrodziejki szczerze kochającym synem i najniższym podnóżkiem
Antoni Maciej Tadeusz Kruszyński
Żona moja pada do nóg Jejmości Wielmożnej Pani dobrodziejki
W Cygwusach 5 lutego 1742 roku
♣